sobota, 27 lutego 2010

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

II Niedziela Wielkiego Postu

Tutaj są czytania

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Rdz 15,5-12.17-18): „Bóg poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; a potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę. Potem zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”.” Bóg obiecuje Abrahamowi dwie rzeczy: „potomstwo” oraz „kraj”. Obiecuje więc przyszłość oraz dom. Obiecywać dom, to zapewniać o bezpieczeństwie, przestrzeni do rozwoju i spełnienia. Obiecywać przyszłość to zapewniać, że nie umrze, że będzie trwał, że nicość go nie pochłonie. Te obietnice oznaczają, że życie ma sens, że warto coś w nim robić i coś z sobą robić. Dlatego owe obietnice są tak istotne, aby chciało się żyć, aby móc sensownie żyć. Zarazem jeśli spojrzymy we własne serca są to też głębokie nasze pragnienia. Pragniemy, by ktoś nam to obiecał, by ktoś nas o tym zapewnił. Czasami może myślimy, że może to zrobić człowiek. Więc szukamy człowieka, który byłby w stanie nas o tym zapewnić. Ale przecież często okazuje się to zwodnicze. Bóg pragnie nas o tym zapewnić. I tak jak z Abrahamem, tak też z każdym z nas chce zawrzeć przymierze.

(Ps 27): „Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Usłysz, o Panie, kiedy głośno wołam, zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie.” Psalm ten łączy z sobą i przeplata słowa i zdania pełne ufności i radości oraz słowa gwałtowne, wołanie na granicy rozpaczy. Człowiek wierny Bogu doświadcza w swoim życiu wszystkiego. Nie jest tak, że coś mu zostaje oszczędzone. Tak jak każdy człowiek musi przejść przez różnorakie, nieraz bardzo skrajne ludzkie doświadczenia. Chrześcijanie są doświadczeni we wszystkim, dlatego też każdemu człowiekowi, we wszystkich sytuacjach jego życia mogą kompetentnie nieść przesłanie nadziei, której sami doświadczyli. Ich doświadczenie przeżyte w wierze mówi w każdej sytuacji: „Szukaj Jego oblicza”. Oni doświadczyli, że „Pan moim światłem i zbawieniem moim.” Dlatego, nieraz może wbrew ludzkiej nadziei, powtarzają gdzieś głęboko w swoim sercu: „Będę szukał oblicza Twego, Panie.” Wiedzą, że trzeba mężnie oczekiwać Pana, On na pewno przyjdzie. Trzeba być odważnym i oczekiwać, aż oczy przywykną i dostrzegą w końcu Jego twarz, oblicze Tego, który zawsze jest z nami obecny.

(Flp 3,17-4, 1): „Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas.” Te słowa Pawła mogą zaskakiwać – przecież mamy naśladować Jezusa, On jest naszym wzorem, a nie naśladować naśladowcę. Ale Paweł jest realistą i wie bardzo dobrze, że ludzie potrzebują żywego modelu, który żyje z nimi tu i teraz. Tym modelem on chciał być dla swoich duchowych dzieci. Ale mógł nim być tylko dlatego, że bardzo pragnął, by Chrystus żył w nim, by Chrystus całkowicie nim zawładnął. I pozwolił na to. Wziąć sobie św. Pawła za model, to przede wszystkim postawić w centrum życia Jezusa Chrystusa, to oczekiwać Go jako Zbawiciela, czyli złożyć ufność w Nim, a nie w sobie i tym świecie. W ten sposób nasze śmiertelne ciała przez wiarę i ufność już niewidzialnie, od wewnątrz przekształcają się w ciało chwalebne. A że jest to możliwe, tego świadectwo mamy w Jezusie. Ale trzeba iść krok dalej i za świętym Pawłem stać się wzorami do naśladowania, czyli pokazywać, jak całą ufność składać w Chrystusie, jak mocno stać w Panu i mieć udział w łasce Zmartwychwstania.

(Łk 9,28b-36): „A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.” Często jesteśmy całkiem nieświadomi tego, że obok nas dzieją się wielkie rzeczy. Bóg udziela nam lub innym ważnych łask. My jednak nie mamy sił i czasu i zauważyć i na nie odpowiedzieć. Jesteśmy ciągle zmęczeni. Rzeczywiście, ciągłe zmęczenie bardzo niszczy życie duchowe, znieczula na to co dzieje się we wnętrzu człowieka. Jeżeli z powodu zmęczenia nie mam czasu na modlitwę, usypiam na modlitwie, to czy mogę jeszcze prowadzić życie duchowe. Oczywiście, życie jest pełne niespodziewanych spraw i czasami trzeba poświęcić czemuś nadzwyczajną ilość czasu czy sił. Ale gdy dzień w dzień mam ten sam problem, jest to już jakiś sygnał ostrzegawczy. Coś jest nie tak. Przecież bez momentów ciszy, bez chwil sam na sam z Bogiem i sobą samym tracę rozeznanie rzeczywistości, tracę duchową perspektywę, zacierają mi się wymiary dobra i zła, zaczynam żyć na powierzchni. I łatwo zaczynam myśleć, mówić i robić głupie rzeczy.

Posłuchaj pieśni skomponowanej do słów św. Ignacego Loyoli,




Aranżacja i wykonanie: Mocni w Duchu, Łódź

środa, 24 lutego 2010

Orędzie Benedykta XVI na Wielki Post

Za KAI

Drodzy bracia i siostry!

Na początku Wielkiego Postu, który jest drogą intensywnego przygotowania duchowego, Liturgia zachęca nas do trzech praktyk pokutnych, bardzo bliskich biblijnej i chrześcijańskiej tradycji – modlitwy, jałmużny i postu – abyśmy jak najlepiej mogli przygotować się do obchodów Świąt Wielkanocy i doświadczyć mocy Boga, który – jak będziemy słuchać podczas Wigilii Paschalnej - “oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym, rozprasza nienawiść, usposabia do zgody i ugina potęgi” (Exultet).
W tradycyjnym Orędziu na Wielki Post, chciałbym w tym roku w szczególny sposób rozważyć wartość i sens postu. Wielki Post bowiem przywodzi na myśl 40-dniowy post, jaki Pan odbył na pustyni przed rozpoczęciem swojej publicznej działalności. W Ewangelii czytamy: “Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód” (Mt 4, 1-2). Podobnie jak Mojżesz przed otrzymaniem Tablic Dekalogu (por. Wj 34, 28), podobnie jak Eliasz zanim spotkał Boga na górze Horeb (por. 1 Krl 19, 8), tak i Jezus modląc się i poszcząc przygotowywał się do swojej misji, której początkiem było trudne starcie z kusicielem.

Możemy sobie zadać pytanie, jaką wartość i jaki sens ma dla nas, chrześcijan, rezygnacja z czegoś, co samo w sobie jest dobre i pozwala nam żyć. Pismo Święte i cała chrześcijańska tradycja uczą, że post pomaga unikać grzechu i tego wszystkiego, co do niego prowadzi. Dlatego też w historii zbawienia wielokrotnie odnajdujemy zachętę, by pościć. Już na pierwszych stronicach Pisma Świętego Bóg nakazuje człowiekowi, by nie jadł owocu zakazanego: “Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i złego nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2, 16-17). Komentując Boży nakaz, św. Bazyli zauważa, że “post został nakazany w Raju”, a “pierwsze takie polecenie zostało wydane Adamowi”. I kończy tak: “zakaz »nie wolno ci jeść« jest zatem prawem postu i wstrzemięźliwości” (por. Sermo de jejunio: PG 31, 163, 98). Zważywszy na to, że wszyscy jesteśmy obciążeni grzechem i jego konsekwencjami, post jest nam dany jako środek pozwalający odnowić przyjaźń z Bogiem. Tak uczynił Ezdrasz przed powrotem do Ziemi Obiecanej z wygnania, zachęcając zgromadzony lud do postu, “byśmy się umartwili – mówi - przed Bogiem naszym” (Ezd 8, 21). Wszechmocny wysłuchał ich modlitwy oraz zapewnił swoją przychylność i opiekę. Podobnie zachowali się mieszkańcy Niniwy, którzy posłuchali Jonaszowego wezwania do pokuty i na znak szczerości ogłosili post, mówiąc: “Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?” (Jon 3, 9). Również wtedy Bóg wejrzał na ich czyny i ich oszczędził.

W Nowym Testamencie Jezus ukazuje głęboką przyczynę postu, piętnując zachowanie faryzeuszy, którzy skrupulatnie przestrzegali nakazów prawa, choć ich serca były od Boga daleko. Prawdziwy post, powtarza w innym jeszcze momencie Boski Nauczyciel, to wypełnianie woli Ojca Niebieskiego, który “widzi w ukryciu i odda tobie” (Mt 6, 18). On sam daje tego przykład odpowiadając szatanowi, po 40 dniach spędzonych na pustyni, że “nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4). Celem prawdziwego postu jest zatem spożywanie “prawdziwego pokarmu”, którym jest pełnienie woli Ojca (por. J 4, 34). Skoro więc Adam nie posłuchał nakazu Boga, by “nie spożywać owocu z drzewa poznania dobra i złego”, człowiek wierzący poprzez post pragnie z pokorą zawierzyć się Bogu, ufając w Jego dobroć i miłosierdzie.

Praktyka postu była bardzo rozpowszechniona we wspólnocie pierwszych chrześcijan (por. Dz 13, 3; 14, 22; 27, 21; 2 Kor 6, 5). Również Ojcowie Kościoła mówią o mocy postu, która chroni przed grzechem, tłumi pragnienia “starego Adama” i przeciera w sercach ludzi wierzących drogę ku Bogu. Post jest także częstą praktyką świętych wszystkich epok i przez nich zalecaną. Św. Piotr Chryzolog napisał: “Duszą modlitwy jest post, a życiem postu miłosierdzie. Kto się więc modli, niech pości, a kto pości, niech spełnia uczynki miłosierdzia, niech wysłucha proszącego, który chce być słyszany. W ten sposób otwiera dla siebie uszy Boga, który nigdy się nie zamyka na głos błagającego” (Kazanie 43: PL 52, 320.332).

Wydaje się, że w obecnych czasach zmniejszyło się nieco znaczenie duchowe praktyki postu, a stała się ona raczej – w kulturze zdominowanej przez poszukiwanie dobrobytu materialnego – środkiem terapeutycznym wspomagającym pielęgnację własnego ciała. Poszczenie służy oczywiście dobrej kondycji fizycznej, ale dla ludzi wierzących stanowi w pierwszej kolejności “terapię” pomagającą leczyć to wszystko, co uniemożliwia wypełnianie woli Boga. W Konstytucji Apostolskiej Paenitemini z 1966 r., Sługa Boży Paweł VI stwierdził, że należy postrzegać post w kontekście powołania każdego chrześcijanina, który “nie dla siebie (...) żyć winien, ale dla Boga, który go umiłował i za niego wydał samego siebie, żyć też winien dla braci” (por. Rozdz. I). Wielki Post mógłby być dobrą okazją do przypomnienia sobie zasad zawartych w cytowanej Konstytucji Apostolskiej, podnosząc tym samym wartość autentycznego i niezmiennego znaczenia tej pradawnej praktyki pokutnej, która może nam pomóc zadać śmierć naszemu egoizmowi i otworzyć serce na miłość Boga i bliźniego, co stanowi pierwsze i najważniejsze przykazanie nowego Prawa, a zarazem kompendium całej Ewangelii (por. Mt 22, 34-40).

Skrupulatne przestrzeganie postu przyczynia się ponadto do nadania osobie – jej ciału i duszy – spójności, co pomaga jej unikać grzechu i wzrastać w zażyłości z Bogiem. Św. Augustyn, który dobrze znał własne złe skłonności i nazywał je “węzłem zawikłanym i splątanym” (Wyznania, II, 10.18), w traktacie o “Użyteczności postu” pisał: “Zadaję sobie wielkie udręki, aby On mi przebaczył, sam siebie karzę, aby On mi pomógł, by znalazł we mnie upodobanie, by zaznać Jego słodyczy” (Sermo 400, 3, 3: PL 40, 708). Odmawianie sobie pokarmu materialnego, który żywi ciało, umacnia wewnętrzną gotowość do słuchania Chrystusa i żywienia się Jego zbawczym słowem. Przez post i modlitwę pozwalamy, by On przychodził i by zaspokajał największy głód, jakiego doświadczamy w naszym wnętrzu: głód i pragnienie Boga.

Jednocześnie post pomaga nam uświadomić sobie, w jakiej sytuacji żyje wielu naszych braci. W Pierwszym Liście św. Jan napomina: “Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?” (3, 17). Dobrowolny post pomaga nam naśladować styl Dobrego Samarytanina, który pochyla się nad cierpiącym bratem i śpieszy mu z pomocą (por. Enc. Deus caritas est, 15). Nasz wolny wybór, jakim jest rezygnacja z czegoś, aby pomóc innym, w konkretny sposób pokazuje, że bliźni przeżywający trudności nie jest nam obcy. Właśnie po to, by pobudzić do zachowania takiej nacechowanej otwartością i wrażliwością postawy wobec braci, zachęcam parafie i wszystkie inne wspólnoty, żeby w okresie Wielkiego Postu wierni częściej praktykowali post, indywidualnie i wspólnotowo, oddając się ponadto słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Taki właśnie był, od początku, styl życia chrześcijańskiej wspólnoty, w której organizowano specjalne zbiórki (por. 2 Kor 8-9; Rz 15, 25-27), a wierni byli zachęcani do oddawania biednym tego, co dzięki postowi udało się odłożyć (por. Didascalia Ap., V, 20,18). Także dziś należy na nowo odkrywać tę praktykę i do niej zachęcać, przede wszystkim podczas liturgicznego okresu Wielkiego Postu.

Z tego, co powiedziałem, jasno wynika, że post jest wartościową praktyką ascetyczną, duchową bronią w walce z wszelkim możliwym, nieuporządkowanym przywiązaniem do nas samych. Dobrowolna rezygnacja z przyjemności, jaką jest jedzenie, i z innych dóbr materialnych pomaga uczniowi Chrystusa panować nad innymi rodzajami głodu osłabionej grzechem pierworodnym natury, którego negatywne skutki odbijają się na całej osobowości człowieka. Do tego też zachęca starożytny liturgiczny hymn wielkopostny: "Utamur ergo parcius, / verbis, cibis et potibus, / somno, iocis et arctius / perstemus in custodia - Ten czas przeżyjmy w skupieniu, krótsze niech będą rozmowy, skromniejsze nasze posiłki, więcej czuwania”.

Drodzy bracia i siostry, jak widzimy, post ostatecznie pomaga każdemu z nas – jak pisał Sługa Boży Papież Jan Paweł II – w czynieniu z siebie całkowitego daru dla Boga (por. Enc. Veritatis splendor, 21). Niech zatem Wielki Post posłuży każdej rodzinie i każdej chrześcijańskiej wspólnocie do oddalenia wszystkiego, co rozprasza ducha, i pogłębienia tego, co karmi duszę otwierając ją na miłość Boga i bliźniego. Myślę szczególnie o intensywniejszej modlitwie, lectio divina, częstszym przystępowaniu do Sakramentu Pojednania oraz aktywnym uczestniczeniu w Eucharystii, a przede wszystkim w niedzielnej Mszy św. Z takim wewnętrznym nastawieniem wejdźmy w pokutny klimat Wielkiego Postu. Niech nam towarzyszy Błogosławiona Dziewica Maryja, Causa nostrae laetitiae, i niech nas wspiera w trudzie wyzwalania serc naszych z niewoli grzechu, by coraz bardziej stawały się “żywym tabernakulum Boga”. Z tymi życzeniami zapewniam o modlitwie, aby każdy wierzący i każda kościelna wspólnota z pożytkiem szli wielkopostną drogą, i z serca udzielam wszystkim Apostolskiego Błogosławieństwa.

Watykan, 11 grudnia 2008

BENEDICTUS PP. XVI

Kościół Katolicki w sieci

sobota, 20 lutego 2010

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

Tutaj są dostępne czytania

I Niedziela Wielkiego Postu

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Pwt 26,4-10): „Usłyszał Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód. Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie.” Gdy sprawy dobrze idą, nie jest łatwo przyznać, że zostaliśmy obdarowani. Może właśnie wtedy nieraz trudniej ofiarować pierwociny, czyli to, co najlepsze: najlepszy czas na modlitwę, najlepsze swoje siły i talenty, poświęcić część zasłużonego odpoczynku. Czasami trzeba wiele w życiu przeżyć, aby w końcu zrozumieć, że wszystko jest Bożym darem. Trudności, udręki i zmagania, które stają się wtedy naszym udziałem mogą być przeżywane albo jako życiowa tragedia i klęska albo jako sposobność dogłębnego przekonania się o własnej bezsilności, bezradności. Trzeba pozwolić, by to Bóg sam wyprowadził z tego Egiptu bezradności i bezsilności. Gdy Mu na to pozwolę, wtedy Pan daje więcej niż się człowiek spodziewa. A może lepiej, wtedy dopiero, człowiek jest w stanie przyjąć przeobfitość Boga i właściwie się z nią obejść, to znaczy, nie przywłaszczać jej sobie, ale ponownie ofiarować ją Panu radosnym sercem.

(Ps 91): „Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i mieszka w cieniu Wszechmocnego, mówi do Pana: ‘Tyś moją ucieczką i twierdzą Boże mój, któremu ufam’.” Czas Wielkiego Postu to również sposobność do postawienia sobie pytań o ważne sprawy, o jakość swojego chrześcijańskiego życia, świadomość spraw ostatecznych. Chodzi o pytania o to, co rzeczywiście jest moją twierdzą w życiu, na czym buduję moje zaufanie, w co lub do kogo uciekam? Czy potrafię zawierzyć się Bożej opiece? Czy potrafię mieszkać w cieniu Wszechmocnego? Czy potrafię przy nim odpocząć od palących promieni moich problemów? On posyła swoich aniołów, czyli szczególnie troszczy się o mnie, o wszystkie moje drogi. Na tej drodze na pewno czeka wiele ciosów i wiele niedoli. Niektóre zapewne mnie z różnych powodów dosięgną. Mimo wszystko jest jednak często jakieś poczucie, że Bóg mnie osłonił, że mogło być gorzej. Zresztą, niewiadomo, co by rzeczywiście się stało, gdyby nie to, że Bóg mnie osłania. A potrzeba niewiele: wystarczy wzywać z wiarą imienia Pańskiego.

(Rz 10,8-13): „A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia.” Słowa te można widzieć jako pewien program na Wielki Post. Ten czas szczególnej łaski, ale też czas pokuty, nawrócenia, modlitwy, jałmużny i postu, ma nas przygotować na to, byśmy z coraz głębszym przekonaniem mogli uznawać Jezusa za Pana i całym sercem uwierzyć w wielką prawdę o zmartwychwstaniu, która przecież – gdy do końca przyjęta – musi radykalnie zmienić nasze życie. A te dwie sprawy to kwestie istotne, ponieważ dotyczą naszego zbawienia. Wielki Post to czas refleksji o zbawieniu, to czas troski o zbawienie. O tyle rzeczy troszczymy się codziennie. Czy mamy czas zatroszczyć się o zbawienie? Zatroszczyć się o zbawienie to zadbać o to, by moc wiary chrześcijańskiej przeniknęła do mojego wnętrza, by mną wstrząsnęła i dała impuls do nawrócenia. Sam z siebie nawrócenia nie jestem w stanie wykrzesać.

(Łk 4,1-13): „Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu.” Diabeł odstąpił od Jezusa, gdyż doświadczył jego zdecydowanej woli pozostania przy Bogu. Jezus totalnie ukierunkował się na Boga. Dogłębnie był przekonany o skuteczności takiej postawy. W istocie jest to najlepsze lekarstwo na wszelkie pokusy: głębokie pragnienie wierności Bogu, zdecydowana decyzja trwania przy Bogu i dla Boga. A my, czyż nie za często rozgrzeszamy się ludzką słabością i ułomnością? Czy nie jest tak, że nieraz brakuje nam woli i przekonania, iż rzeczywiście warto stawić czoło pokusie. Czyż nie jest odsłaniany w ten sposób nasz brak wiary w Boga, braki naszego przylgnięcia do Niego, braki w doświadczeniu Bożej miłości. Pokusę, która mimo wszystko przyszła można wykorzystać dla poznania obszarów naszego życie, gdzie jest jeszcze potrzebne otwarcie na Bożą łaskę. W jakimś sensie pokusa może nam też pomóc zadawać sobie na coraz głębszym poziomie pytanie, co wybieram: życie czy śmierć, błogosławieństwo czy przekleństwo.

Posłuchaj pieśni skomponowanej do modlitwy św. Ignacego z Loyolii
"Zabierz, Panie, i przyjmij" z Ćwiczeń Duchowych


Aranżacja i wykonanie: Mocni w Duchu.


niedziela, 14 lutego 2010

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

VI Niedziela Zwykła

tutaj są czytania

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Jr 17,5-8): „To mówi Pan: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce.” Bóg nigdy nie przeklina człowieka, nawet tego, który mówi Bogu: „nie”. Zwrot „przeklęty mąż”, oznacza bardzo poważne ostrzeżenie, gdy człowiek sam zaczyna wybierać przekleństwo. Chodzi o zgubną ufność pokładaną tylko w człowieku: czy to innym, czy w samym sobie. Oczywiście musimy ufać sobie i ludziom. Bez tego nie da się żyć i tworzyć wspólnoty. Jednak sam siebie skazuje na frustrację ten, kto ufa tylko człowiekowi i to do tego stopnia, że jednocześnie odwraca swoje serce od Boga. Tylko Bogu można ufać całkowicie. Człowieka można łatwo przeciążyć, gdy wymaga się od niego więcej niż to, na co stać słabe stworzenie. Tylko nadzieja złożona w Bogu będzie zawsze ożywczym strumieniem, nawet gdy wszyscy ludzie nas opuszczą i zdamy sobie sprawę, że znaleźliśmy się na pustyni. Dzięki temu strumieniowi nie staniemy się dzikim krzakiem, lecz mamy obietnicę, że zachowamy zieleń liści, że zachowamy życie.

(Ps 1,1-4.6): „On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, liście jego nie więdną, a wszystko, co czyni, jest udane.” Bycie dobrym i prawym człowiekiem, współpraca z Bożą łaską w tym dziele i kształtowanie siebie, może na krótką metę wydawać się mało efektywne. Ale dobroć i ludzka prawość to cechy, których moc objawia się w długim dystansie czasowym. One wydają owoc w swoim czasie. Wszystko, co czyni człowiek zmagający się o wierność Bogu jest udane, gdyż wsłuchiwanie się w Słowo Boże pobudza do bycia roztropnym, do duchowego rozeznawania, do szukania woli Bożej. A wolą Bożą dla każdego człowieka jest zbawienie, pełnia człowieczego szczęścia. Błogosławieństwo nie jest jakimś arbitralnym życzeniem Boga. Błogosławieństwo to owoc, który człowiek sam zbiera idąc właściwą drogą.

(1 Kor 15,12.16-20): „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.” Bardzo wielu ludzi, zwłaszcza intelektualistów, patrzy z politowaniem na chrześcijan, patrzy w poczuciu wyższości i posiadania wyższego poznania. Ich wiedza bowiem mówi, że trzeba się ograniczyć do tego świata: „Boga nie ma, zmartwychwstania nie ma. Wiara w te rzeczy, wprowadza człowieka w złudzenie, które niszczy bezpośrednią relację z światem i pełne oddanie się materialności i zmysłowości.” Rzeczywiście, wiara jest jakby budzikiem, który nie pozwala bez wyrzutów całkowicie się zatopić, dać się ponieść, zapomnieć się. Chrystus chce nas obronić przed nasza tendencją do tego, by rozpłynąć się w świecie. Chrystus pragnie, byśmy byli indywidualnymi osobami, pełnymi i świadomymi tego, kim jesteśmy, co się z nami dzieje, co robimy. Zmartwychwstanie dokładnie to nam chce powiedzieć: zmartwychwstaniesz ty właśnie, jesteś indywidualną osobą na wieki, gdyż właśnie jako indywidualna osoba jesteś bardzo cenny.

(Łk 6,17.20-26): „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.” Jezusowe błogosławieństwa nie są potępieniem bogatych, ani też zapewnieniem ubogich, że natychmiast urzeczywistni się ich szczęście. Nie są to ani dobre recepty na życie, ani rozwiązania dla konkretnych problemów. Raczej Jezus ukazuje pewien ideał, ukazuje drogę, którą sam kroczy i jeżeli ktoś jest błogosławiony, to przede wszystkim Jezus i ten, kto wziął krzyż swój i poszedł za Nim. Co to znaczy być błogosławionym, ukazuje życie Jezusa. On, jako prorok, podważa oczywiste ludzkie wartości, by ukazać ich ostateczną pustkę. W ten sposób zaprasza, by widzieć rzeczywistość w inny sposób oraz próbować żyć inaczej. Jezus chce w tych ostrych i niedwuznacznych słowach jasno pokazać, że fundamentalna ludzka postawa względem Boga, to nie jakiś rozmyty sentyment. Jest to pewne wymaganie, które czasami jest bolesne. Ale podjęcie tego wymagania przynosi wewnętrzny pokój i radość. Na tym polega doświadczenie bycia błogosławionym jak Jezus.

piątek, 12 lutego 2010

Nagrana encyklika "Deus Caritas Est"

Pod adresem strony Dilligencia znajduje się nagrana w całości

pierwsza encyklika Benedykta XVI "Deus Caritas Est".

Można ściągnąć wszystkie pliki.

Nagrania są dokonane w formacie WMA domowym sposobem.

Ale da się słuchać.


środa, 10 lutego 2010

Niektóre ważne filmy czyli tzw. lista watykańska

W 1995 roku z okazji stulecia narodzin kina Kongregacja do spraw Środków Masowego Przekazu ogłosiła listę 45 filmów fabularnych, które zdaniem komisji zawirają szczególne wartości religijne, moralne i artystyczne. Listę podzielono na trzy kategorie podkreślając, że wybór filmów ma charakter subiektywny. (za portalem: http://kultura.wiara.pl/)

Filmy o szczególnych walorach religijnych

Andriej Rublow - reż. Andriej Tarkowski(1966)
Misja - reż. Roland Joffe(1986)
Męczeństwo Joanny d'Arc - reż. Carl Teodor Dreyer(1928)
Widowisko pasyjne - reż. Ferdynand Zecca i Lucien Nonguet, Francja(1902-1905)
Franciszek, kuglarz Boży - reż. Roberto Rossellini(1949)
Ewangelia wg św. Mateusza - reż. Pier Paolo Pasolini(1964)
Teresa - reż. Alain Cavalier (1986)
Słowo - reż. Carl Teodor Dreyer(1955)
Ofiarowanie - reż. Andriej Tarkowski(1986)
Św. Franciszek z Asyżu - reż. Liliana Cavani(1972)
Ben Hur - reż. William Wyler(1959)
Uczta Babette - Gabriel Axel(1987)
Nazarin - Louis Buňuel(1958)
Monsieur Vincent - Maurice Cloche(1947)
Oto jest głowa zdrajcy - Fred Zinnemann(1966)

Filmy o szczególnych walorach moralnych

Gandhi - Richard Attenborough(1982)
Nietolerancja - David Wark Griffith(1916)
Dekalog - Krzysztof Kieślowski(1987)
Do widzenia chłopcy - Louis Malle(1987)
Dersu Uzała - Akira Kurosawa(1975)
Drzewo na saboty - Ermanno Olmi(1978)
Rzym, miasto otwarte - reż. Roberto Rossellini(1945)
Tam, gdzie rosną poziomki - reż. Ingmar Bergman(1958)
Siódma pieczęć - reż. Ingmar Bergman(1956)
Rydwany ognia - reż. Hugh Hudson(1981)
Złodzieje rowerów - reż. Vittorio De Sica(1949)
Życie jest cudowne - reż. Frank Capra(1947)
Lista Schindlera - reż. Steven Spielberg(
Na nabrzeżu - Elia Kazan(1954)
Harfa Birmańska - Kon Ichikawa(1955)

Filmy o szczególnych walorach artystycznych

Odyseja kosmiczna 2001 - reż. Stanley Kubrick(1968)
La Strada - reż. Federico Fellini(1954)
Obywatel Kane - reż. Orson Welles(1941)
Metropolis - reż. Fritz Lang(1926)
Dzisiejsze czasy - reż. Charles Chaplin(1936)
Napoleon - reż. Abel Gance(1927)
8 1/2 - reż. Federico Fellini(1962)
Towarzysze broni - reż. Jean Renoir(1937)
Nosferatu - reż. Wilhelm F Murnau(1922)
Dyliżans - reż. John Ford(1939)
Lampart - reż. Luchino Visconti(1963)
Fantazja - reż. J. Algar(1940)
Czarodziej z Oz - reż. Victor Fleming(1939)
Szajka z Lawendowego Wzgórza - reż. Charles Crichton(1951)
Małe kobietki - reż. George Cukor(1933)
Król Królów (King of the Kings)

Więcej: tutaj.

piątek, 5 lutego 2010

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

V Niedziela Zwykła

Tutaj znajdziesz czytania liturgiczne

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Iz 6,1-2a.3-8): „W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; […] I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. […] I powiedziałem: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” Przed Izajaszem otwarł się głębszy wymiar rzeczywistości. Zobaczył nagle, że w świątyni, w miejscu, które tyle razy nawiedzał, w którym nic nadzwyczajnego wydawało się nie dziać (te same stoły, ozdoby, słowa i rytuały), tak naprawdę cały czas odbywa się wspaniała, niebiańska liturgia i sam Bóg jest intensywnie obecny. To głębsze wiedzenie spraw otwiera Izajasza na głębsze widzenie sensu i celu własnego życia. To właśnie w tej opisanej scenie, w świątyni, tutaj odczytał swoje powołanie do głoszenia słowa Boga. Warto prosić o ową głębszą wizję, która stała się udziałem Izajasza. Wtedy, także i nasza coniedzielna obecność w świątyni może być drogowskazem dla kolejnych dni, wskazówką, czego Pan od nas pragnie, do czego nas powołuje.

(Ps 138): „Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, bo usłyszałeś słowa ust moich. Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku. I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność, bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.” Bóg sam przekracza nieprzekraczalną różnicę pomiędzy Nim a nami i ogarnia nas swoją bliskością. Jego święte Imię, Jahwe, oznacza jestem z tobą, i cały czas wiernie będę przy tobie, i będę otaczał cię moją łaską. To jest ta wielka obietnica Boża, o której musimy sobie ciągle przypominać. Niedzielna Eucharystia opiera się właśnie na takim przypominaniu Bożych obietnic i odczytywaniu faktu, że zostają one spełniane. Dlatego Eucharystia to też dziękczynienie. Bo bardzo ważne jest ćwiczenie się we wdzięczności i uwielbieniu, i to z całego serca. Wiara umiera bez przypominania i bez dziękczynienia, bez Eucharystii, bez śpiewania psalmu wobec aniołów w świątyni Pana.

(1 Kor 15,1-11): „Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.” Słowa św. Pawła to jakby sformułowanie zasady bardzo drogiej św. Ignacemu z Loyoli i jezuitom w ogóle: módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga; działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie. Zaangażowanie człowieka, aby było owocne, musi iść w parze z łaską Bożą, którą On nas zawsze obdarza. Do tego stopnia to sprzężenie jest tajemnicze, że nie jesteśmy w stanie rozróżnić, gdzie jest łaska, a gdzie nasze siły. Często, z jednego punktu widzenia, dany proces lub działanie można wyjaśnić całkowicie za pomocą ludzkich pojęć i mechanizmów. Ale jednocześnie, z innego punktu widzenia, ten sam proces lub działanie może być wspaniałym objawieniem się Boga. Jeżeli ktoś nie chce, nie zobaczy Boga. Jeżeli ktoś wierzy, ujrzy Jego cudowne działanie. Bóg nie działa poprzez łamanie prawideł przyrody. On raczej trudzi się w nas poprzez te prawidłowości. I tak, działając, to nie ja działam, ale On przez mnie i we mnie. Jeśli tylko wierzę.

(Łk 5,1-11): „Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił.” Często misja, którą Pan stawia przed człowiekiem może przerażać, obojętnie, czy jest to wyjazd na dalekie misje, praca w trudnym środowisku, niebywałe trudności życiowe, czy też choroba długa i zagrażająca życiu. Misja, którą Jezus proponuje Piotrowi jest tak ogromna, że już nawet lęk wobec niej jest bezsensowny. Misja ta bowiem przerasta Piotra całkowicie i pod każdym względem. Jeżeli Jezus daje mu ją, to tylko dlatego, że On sam chce jej dokonać, a Piotr ma tylko się powierzyć Jezusowi. Rzeczywiście, gdyby Piotr sam chciał „łowić ludzi”, byłoby to beznadziejne. Ale nie, to Jezus chce by Piotr „łowił ludzi”, i tylko dlatego, że On chce, to dzieło się uda. Piotr ma tylko pójść za Jezusem i tylko patrzeć, jak coraz bardziej powiększa się Boża chwała niezależnie od tego, co faktycznie się z nim dzieje. Jeśli tylko ufa.

Film "Lourdes"

Zdobywca Grand Prix na ostatnim Warszawskim Festiwalu Filmowym i jeden z najlepszych europejskich filmów ostatniego roku!

Lourdes to jedno z najpopularniejszych miejsc pielgrzymek katolików z całego świata. Film Jessiki Hausner to próba przyjrzenia się fenomenowi tego sanktuarium, pełnego ludzi pragnących cudu. Wśród nich jest Christine ...

Tytuł oryginału: Lourdes
Rok produkcji: 2009
Premiera kinowa: 29 stycznia 2010
Gatunek: Dramat
Kraje produkcji: Austria,
Francja, Niemcy
Czas trwania: 96 min
Przedział wiekowy: od 12 lat

Oficjalna strona filmu:
www.lourdes-derfilm.de


Recenzje:

Onet, WP, Kinoskop, inne recenzje na Megarecenzje.

czwartek, 4 lutego 2010

Film o jezuickim duszpasterstwie w Dublinie

Internetowy Dom Rekolekcyjny

Przed 450 laty Ignacy z Loyoli przeżył fascynującą przygodę z Bogiem. Zmieniła ona całe jego życie. Swoje doświadczenie zawarł w małej książeczce zwanej Ćwiczeniami Duchowymi. Wywarły one ogromny wpływ na tak wielu ludzi, że przestały być tylko zapisem osobistego doświadczenia Ignacego. Dziś jest to sprawdzona metoda porządkowania życia oraz szukania i znajdowania Boga we wszystkim.

Chcemy, aby ta strona była swego rodzaju warsztatem. Znajdziesz tu konkretne narzędzia, które pomogą Ci w

- codziennej modlitwie

- odprawianiu rekolekcji

- szukaniu Boga w codzienności (rozeznawanie)

- poznawaniu duchowości ignacjańskiej.

Ufamy, że dzięki temu Twoje życie stanie się pełne Boga i Jego miłości!

Inicjatywa jezuity, o. Grzegorza Gintera SJ wraz z ekipą.

Ośrodek Medytacji Chrześcijańskiej w Klasztorze Benedyktynów w Lubiniu

Powstał z inicjatywy o. Jana Berezy OSB w roku 1988. Do niedawna był jedynym miejscem w Polsce, gdzie uczono i praktykowano medytację według starochrześcijańskiej tradycji modlitwy monologicznej. Praktyka tej formy modlitwy rozwinęła się w IV – VII w., i polega na powtarzaniu jednego krótkiego, niezmiennego: wezwania, wersu, zdania zaczerpniętego z Pisma Świętego takiego na przykład jak: Jezus, Abba czy Maranatha.Spośród wielu wezwań używanych w pierwszych wiekach, jedno z nich zajęło z czasem miejsce uprzywilejowane: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży zmiłuj się nade mną” i stało się standardową formułą modlitwy Jezusowej. Ta stara tradycja modlitwy wypływająca ze źródeł starożytnego monastycyzmu jest dzisiaj stale praktykowana i nauczana. Klasztor Benedyktynów od wielu lat jest duchowym domem dla wielu chrześcijan podążających tą drogą medytacji. Wspólnota medytujących chrześcijan z roku na rok w Polsce się powiększa. Powstają liczne grupy medytacyjne. Ośrodek medytacji chrześcijańskiej w Lubiniu stanowi dla nich oazę intensywniejszej modlitwy, ciszy i duchowego prowadzenia. Praktyka w klasztorze benedyktyńskim stwarza rzadką sposobność bezpośredniego doświadczenia misterium życia wspólnotowego. Jej rytm wyznaczany jest nie tylko przez medytację, lecz również przez wspólną modlitwę z mnichami, posiłki i pracę. Klasztor Benedyktynów jest także jednym z nielicznych miejsc spotkań i dialogu międzyreligijnego. Od 2006 roku duchową opiekę nad Ośrodkiem, po wielu latach posługi o. Jana Berezy OSB, przejął o. Maksymilian Nawara OSB.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Audycje Radiowe "Rozmowy o wierze"

Od września 2009 roku na antenie Radia Kraków w każdą niedzielę emitowana jest audycja "Rozmowy o wierze", która jest wspólnym projektem jezuickiego miesięcznika "Posłaniec" i "Radia Kraków". W jej trakcie prowadzone są dyskusje na różne tematy związane z wiarą i jej pograniczami.
Audycji można słuchać w każdą niedzielę o godz. 11.05 (powtórka tego samego dnia o 23.05). Słuchać można także na żywo przez Internet na stronie Radia Kraków:
http://www.radiokrakow.pl/www/home.nsf/ID/real

Wszystkie audycje archiwalne dostępne są na specjalnej stronie internetowej audycji:
http://www.radiokrakow.pl/www/home.nsf/ID/zest_audycje_rozmowy
Link do archiwum jest też umieszczony na stronach "Posłańca": www.poslaniec.net w zakładce "Rozmowy o wierze".

Wszyscy są zaproszeni do dzielenia się z komentarzami do już nadanych audycji, a także do podsuwania kolejnych tematów. Przez cały tydzień czynny jest telefon pod numerem 12-630-64-31. Można także pisać e-maile na adres: wiara@radiokrakow.pl.