czwartek, 25 sierpnia 2011

I Medytacja na XXII Niedzielę Zwykłą

(Jr 20,7-9) Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: Gwałt i ruina! Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.

1 komentarz:

  1. (Jr 20,7-9): „I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.” Nam chyba zbyt łatwo przychodzi tłumić w sobie działanie słowa Bożego, żar wiary, nadziei i miłości, które ono w nas próbuje wzbudzić. Nawet nie musimy czynić szczególnych wysiłków: mamy wiele okazji i narzędzi wokół siebie by to uczynić. Cieszymy się, gdy możemy uniknąć przyjęcia jasnego stanowiska opartego na wartościach, które uczy Pismo święte, gdy pozwalamy sobie na chodzenie po manowcach. Jednak to dokładnie z powodu takiej postawy blokujemy w jakiś sposób możliwość Bożego wyjścia i objawienia się w świecie. Warto się zapytać, czy choćby mały płomyk trawi moje serce i nurtuje moje ciało? Może jest jeszcze nadzieja, by go rozdmuchać, by moja wiara miała jeszcze jakiś realny sens dla świata.

    OdpowiedzUsuń