(1 Krl 19,4-8): Eliasz
poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod
jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi
życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i
zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz! Eliasz spojrzał,
a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się
położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz,
bo przed tobą długa droga. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego
pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb.
sobota, 11 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
(1 Krl 19,4-8): „Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i zasnął.” Eliasz może być przedstawicielem ludzi, którzy po wielu miesiącach ciężkiej i stresującej pracy czują, że już dalej nie mogą, że dalej już nie są w stanie w taki sposób żyć. Wszystko, co osiągnęli wydaje się być do niczego; wszystko, co przed nimi widzą w czarnych barwach; w sobie odnajdują tylko pustkę, zmęczenie, wyczerpanie – doświadczają wypalenia. Jedyne co pozostaje to zastygnąć w bezruchu, a może i rozpaczy. Zachowanie Eliasza – zapewne całkiem instynktowne i naturalne – wskazuje jednak, jak podejść do takiej sytuacji: trzeba dać sobie czas na pustyni; następnie należy wypowiedzieć to, co się w człowieku kryje, całe rozżalenie, smutek, poczucie życiowej klęski; w końcu: zasnąć, to znaczy, całkowicie poddać się Bogu; zasnąć, czyli już nic nie robić samemu; zasnąć, a więc pozwolić, by Bóg we mnie i nade mną pracował; sen to wejście we własną głębie. Tam pulsuje źródło nowego życia.
OdpowiedzUsuń